Qigong i akupunktura z powodzeniem mogą być stosowane w profilaktyce. Bo Chińczycy stawiają tylko na te rozwiązania, które działają. Dlaczego więc z nich nie skorzystać? – pyta dr n. med. Paweł Półrola, specjalista neurolog i instruktor Qigong.
Co się kryje pod dość tajemniczą nazwą Qigong?
Paweł Półrola*: To wiekowa chińska technika – pierwsze kaligrafie przedstawiające Qigong pochodzą sprzed ponad trzech tysięcy lat. U jej podstaw leżą wieloletnie obserwacje zwierząt, szczególnie tych, które posiadają wyjątkowe zdolności, jak np. długowiecznych żółwi, czy wytrwałych i silnych jeleni. Na podstawie tego, jak się poruszają i żyją Chińczycy stworzyli system specyficznych ruchów. Tak właśnie powstał Qigong, czyli zespół ćwiczeń, które mają przedłużyć nam życie, sprawić, że będziemy silniejsi i zdrowsi. Wyróżniamy wiele odmian Qigongu, m.in. bojowy, którego celem jest wzmocnienie siły, wytrzymałości i odporności na urazy. Z niego wykształcił się nurt zdrowotny, w którym powtarzanie sekwencji odpowiednich ćwiczeń, w połączeniu z oddechem i koncentracją ma prowadzić do osiągnięcia równowagi i przywrócenia lub utrzymania zdrowia. To właściwie rodzaj specyficznej medytacji w ruchu.
Czy Qigong jest dla każdego?
Oczywiście, nie ma żadnych przeciwwskazań i ograniczeń. Na zajęcia przychodzi do nas młodzież, ale też osoby starsze, nawet 80-letnie. W Chinach ludzie, którzy regularnie ćwiczą często osiągają wiek 100-110 lat. Qigong to przede wszystkim wspomaganie leczenia, profilaktyka. Przez 30 lat Chińczycy sprawdzali, jak wykonywanie tych charakterystycznych sekwencji ruchów wpływa na stan zdrowia ćwiczących. W grupie badanych zaobserwowali o 30 proc. mniej przypadków występowania nadciśnienia, nowotworów, a śmiertelność z powodu udarów, czy zawałów serca była o 50 proc. niższa. Qigong zmniejsza ryzyko zachorowania na choroby nowotworowe, układu krążenia, choroby zwyrodnieniowe układu nerwowego, jak Parkinson, czy Alzheimer. Stopniowo poprawia wydolność organizmu i wzmacnia układ odpornościowy. Spokojny, równomierny ruch nie obciąża też stawów, a wręcz przeciwnie wzmacnia je.
Gdzie można tego spróbować?
Polskie Stowarzyszenie Zdrowotnego Qigongu organizuje zajęcia w różnych miastach, m.in. w Warszawie, Poznaniu, Krośnie i Gdańsku. Trzy grupy funkcjonują także w Kielcach.
Praktykuje Pan Qigong od lat. Jak ćwiczenia wpływają na Pana?
Nie robiłbym tego, gdybym nie widział realnego wpływu na moje ciało i ducha. To jest jedyna rzecz, która pozwala mi utrzymać wysoki poziom energii. Szybko się regeneruję, pomimo dużego obciążenia pracą. Efekty regularnych ćwiczeń są zauważalne, badaliśmy wiek metaboliczny uczestników zajęć. U wszystkich był niższy od 5 do nawet 15 lat od biologicznego. Medytacja jest też potrzeba dla higieny umysłu. Dziś w ciągu jednego dnia dostarczamy naszemu mózgowi więcej informacji, niż żyjący w średniowieczu przez cały swój żywot. To prowadzi do problemów z pamięcią, koncentracją.
Czy rzeczywiście siła umysłu może wpływać na fizjologiczne funkcje organów wewnętrznych? Pytam Pana jako neurologa.
Wykorzystując kamerę termowizyjną potwierdziliśmy np. że osoba ćwicząca koncentrując się na swoich dłoniach jest w stanie podnieść ich temperaturę o 2°C. Uspokajając oddech wpływamy na układ nerwowy. Pobudzamy go, przywracamy równowagę, normalizujemy ciśnienie krwi, poziom cukru. Średni wiek naszych ćwiczących to 55 lat. Obserwuję te osoby i widzę, że nie biorą leków na nadciśnienie, cukrzycę, czy chorobę wieńcową.
Jest Pan także specjalistą od chińskiej akupunktury. Dla kogo i na jakie dolegliwości może pomóc?
Chińczycy, poza odpowiednio dobraną dietą, ziołolecznictwem, czy ćwiczeniami Qigong, w wielu schorzeniach wykorzystują akupunkturę. Z dużym powodzeniem jest ona stosowana przy dolegliwościach bólowych kręgosłupa, głowy, depresjach, nerwicach, chorobach układu trawiennego, uszkodzeniach nerwów obwodowych.
Czy Polacy przekonują się do tej formy leczenia?
Jeśli chodzi o akupunkturę, to świadomość jest już naprawdę spora. O Qigongu jeszcze za mało wiemy. To elitarna sztuka, która wymaga od ćwiczących poświęcenia czasu i konsekwencji. Efekty mogą przyjść dopiero po kilku tygodniach. Na początku uczymy się jak prawidłowo wykonywać ćwiczenia, kontrolować oddech. Do tego potrzeba cierpliwości. Jestem przekonany, że boom na Qigong dopiero nadejdzie. To mądry ruch, który nie ma żadnych negatywnych skutków.
Czy medycynę niekonwencjonalną można z powodzeniem łączyć z konwencjonalną? Jaką wówczas rolę pełni: uzupełniającą, a może w niektórych przypadkach także zastępczą?
Powinniśmy zdroworozsądkowo podchodzić do tego, co przez kilka tysięcy lat zaobserwowali lekarze tradycyjnej medycyny chińskiej i wykorzystać najlepsze rzeczy, które ze sobą niesie. Chińczycy stosują tylko te rozwiązania, które działają. Bądźmy przy tym bardzo pragmatyczni. Dla jeszcze lepszego efektu wspomagajmy leczenie konwencjonalne.
W jaki sposób łączy Pan sprzeczne – jak się wydaje – spojrzenie Wschodu i Zachodu na sztukę lekarską. Skąd w Panu tego rodzaju zainteresowania?
Zawsze interesował mnie Wschód. Już jako neurolog szukałem różnych sposobów przyniesienia ulgi pacjentom. Kiedy zaczynałem praktykę lekarską możliwości były dużo skromniejsze niż dzisiaj. Tak trafiłem do Stołecznego Centrum Akupunktury w Warszawie, do prof. Zbigniewa Garnuszewskiego. Zacząłem się uczyć i tam zaczęła się moja przygoda z chińską medycyną tradycyjną, która trwa do dziś. Chińczycy zbudowali jeden z najciekawszych systemów leczenia. To fantastyczna wiedza.
Dziękuję za rozmowę.
Monika Rosmanowska
* Paweł Półrola jest doktorem nauk medycznych, specjalistą neurologiem, instruktorem Qigongu, przewodniczącym Polskiego Stowarzyszenia Zdrowotnego Qigongu, członkiem zarządu Światowego Towarzystwa Medycznego Qigongu z siedzibą w Pekinie. Prowadzi zajęcia i kursy Qigong w Kielcach, Warszawie, Poznaniu, Krośnie, Gdańsku. Prowadzi poradnię neurologiczną i gabinet akupunktury.