Lekarzom, naukowcom potrzebne są statystyki.
Chcącym wyzdrowieć potrzebne są przykłady.
Wartość statystyk polega na wyliczanej pewność, że coś jest obiektywnie możliwe lub niemożliwe. Obiektywnie, czyli dla wszystkich. Ponieważ w takim układzie świadomość człowieka nie odgrywa znaczenia, to może, a nawet powinien pozostać bierny, bezrefleksyjny i poddać się lekarskim, statystycznym wytycznym. Chory jest tylko egzemplarzem z taśmy montażowej, który się zepsuł. Maszyną, której trybiki uruchamiają takie czy inne kuracje, leki, operacje. Musi zaakceptować, że sam niczego nie może i jest całkowicie zależny.
Ale może można inaczej?
Można.
Gdy człowiek zdecyduje się wyjść poza statystyki i uzna, że nie jest tylko skomplikowaną fizyczną maszyną. Gdy dostrzeże i doceni niemający końca potencjał swojej świadomości. Do tego, na samym początku, jako pierwszy krok, potrzebne są nie obszerne statystyki, lecz pojedyncze przykłady. Przykłady „że można”.
Akurat byłem parę dni chory, to przyszło mi do głowy, by pojechać na tej energii choroby, przekształcić ją i dobrze użyć ten czas. Stąd ten mały artykuł, tłumaczenie i materiał do obejrzenia. Poniżej dwa przykłady wyleczenia uszkodzeń kręgosłupa. Wyleczenia nie-mechanicznego, wbrew statystykom. Bez użycia skalpela, a przy pomocy narzędzia świadomości.
Przykład pierwszy
Adam Mizner, nauczyciel Taijiquan i Nei Gong
Uleczenie urazu kręgosłupa w wyniku wypadku motocyklowego
Tłumaczenie fragmentu wywiadu zatytułowanego: „Some chat about the path” przeprowadzonego w Tajlandii, marzec/kwiecień 2019, zamieszczonego na stronie youtube Discover Taiji
– Jedną z rzeczy jaką zauważyłem u Ciebie.. a znam ciebie od wielu lat… Myślę, że spotkałem cię gdy byłem nastolatkiem, jakieś 12 lat temu… Miałem z tobą kontakt, byłem w pobliżu i były momenty, gdy sprawy przybierały zły obrót, mam na myśli jakby życie się skończyło.
– Tak,… pełne i bogate życie… tak.
– Nie tylko mentalnie, ale nawet chodzi o fizycznie.. Widziałem cię z obrażeniami, które – no wiesz – są nie do zrozumienia, z bólem
Pamiętam, że miałeś poślizg i przepuklinę dysku, ale to nie była zwykła przepuklina, dysk właściwie pękł.
– Tak, motocykle są złe.
– Widziałem skany MRI… To jest naprawdę interesujące dla mnie, ale myślę, że nawet dla naukowców. Są lekarze, którzy widzieli cały ten proces.
W tamtym czasie każdy lekarz mówił ci, że po całej operacji nie możesz ponownie ćwiczyć Tai Chi… przede wszystkim w ogóle potrzebujesz operacji.
– Tak,… musiałem [miałem iść na stół] i się ciąć.. i myślę, że oni chcieli wszczepić tam talerze, czy cokolwiek… i połączyć razem trzy kręgi. A potem w rezultacie nie możesz się normalnie poruszać, a zdecydowanie nie możesz uprawiać sztuki walki. Jest po wszystkim.
Kiedy to się zdarzyło … poszedłem do kilku lekarzy… i [powiedziałem sobie] ok, to jest ostatni ekspert, którego zobaczę… Poszedłem i… [pomyślałem] a więc to tak, to koniec… było bardzo źle.
Pamiętam, jak wracałem taksówką z żoną, która siedziała obok mnie, i roniłem łzy. Nie płaczę zbyt łatwo,… chyba że oglądam film.
To nie podobne do mnie, by było mi siebie żal. Ale wtedy było.
Wróciłem do domu i powiedziałem … łoł … to moja życiowa pasja… to także moja kariera, praca… i ten pojawiający się szokujący ból… i co mam zrobić?
To było trochę dołujące.
Rozmawiałem z przyjacielem, innym nauczycielem z Ameryki. Bardzo dobrze mi to posłużyło.
Powiedział … Adam, naprawdę wszystko, co się dzieje, pochodzi z twojego stanu wewnętrznego, i możesz to naprawić ze swojego stanu wewnętrznego.
I właśnie to mnie wyrwało [z tego zdołowania]
Tak więc, w tym ciemnym miejscu byłem tylko przez godzinę, dwie lub jakoś tak.
Pozwoliło mi to zdać sobie sprawę jak to jest człowiekowi, kiedy… kiedy umysł przejmuje kontrolę i ciemność przejmuje kontrolę.
Tak, to złe miejsce.
Ale od tamtego dnia po prostu pracowałem nad naprawą.
– I udało ci się to naprawić. Nie wiedziałem cię pół roku, lub rok. Później zobaczyłem cię znowu, a ty rzucałeś ludźmi dookoła … biorąc ogromny ładunek… ogromny nacisk na twój kręgosłup. Całkowicie go uleczyłeś. Mam na myśli, że to … to się po prostu nie zdarza.
– Jestem pewien, że zdarza się to ludziom, którzy mają zdolność do takich rzeczy.
– Co zrobiłeś? Co właściwie zrobiłeś?
– Cóż, to zabrzmi trochę newage’owo… A znasz mnie. Zdecydowanie nie jestem typem newage’owym.
Kluczową kwestią jest wypracowanie postawy akceptacji tego, co się wydarzyło. Mamy tendencję do odrzucania wszystkiego, co gorzkie lub nieprzyjemne lub czego w życiu nie chcemy… Jak złamanie kręgosłupa. Nawet, gdy wiemy, że to się wydarzyło, nie do końca to akceptujemy.
Tak naprawdę, zaakceptowanie tego, co się wydarzyło,… a dla mnie nie oznaczało to po prostu zaakceptowania, że go złamałem i prostego uznania kręgów i dysku jako uszkodzone.
Postawa akceptacji… ponieważ bez akceptacji nie można mieć życzliwości, miłości ani żadnej z tych pozytywnych cech.
To jeden z problemów newage’owych ludzi… no wiesz… rozwodzą się na temat uniwersalnej miłości, pokoju i miłości, i wszystkiego… „dopóki zgadzasz się ze wszystkim, co mówię!”… Nigdy nie akceptują żadnej różnicy zdań.
Tam gdzie brak jest akceptacji, tam absolutnie nie ma życzliwości ani miłości… To tylko rodzaj podróży ego.
Rozwijająca się akceptacja była pierwszym punktem. Następnie – głęboko zakorzeniona wiara, że mogę uzdrowić swój kręgosłup.
Wiara.. zdecydowanie nie jest popularnym słowem w obecnych czasach… Ale wiara może poruszyć góry … więc na pewno może wyleczyć mój nic nie znaczący kręgosłup.. który przecież jest niczym takim.
Tak więc.. wiara, a następnie… oczywiście… faktyczna metoda. Ale ważne by wiedzieć, że bez akceptacji i wiary, metoda nie zadziałała.
– Co było metodą?
– Metodą było po prostu.. Już wtedy miałem dobre umiejętności Qigongu. Mogłem [w myślach] rozczłonkowywać i manipulować kręgosłupem. Używać Qi do poruszania. Utworzyłem przestrzeń pomiędzy kręgami, tam gdzie byłby dysk… gdzie był zgnieciony dysk.
Zasadą natury jest, że jeśli jest pusta przestrzeń, coś ją wypełni. Więc Qi wypełnia przestrzeń.
Następnie kondensowałem tam Qi coraz bardziej, aż stała się podporą dla kręgów i zasadniczo działała, jak działałby dysk. Po prostu podtrzymywałem to przez długi okres czasu i ta przestrzeń przyciągnęła płyn. Tak to działa.
Kiedy kręgosłup się rozciąga i otwiera, płyn zostaje wciągnięty, a to sprawia, że jest zdrowy. Gdy przez długi czas ulega kompresji, wysycha, staje się kruchy i pęka lub coś na tę jotę.
Więc zrobiłem przestrzeń, płyn został wciągnięty i utrzymywałem go wraz z Qi i z biegiem czasu zregenerował się. W zasadzie tak to było.
– Tak,.. rzeczywiście… widziałem dowód na to… i cały ten proces, który był po prostu oszałamiający
– Wystarczy … Myślę, że to część postępu, który ciągle się wydarza.
Kiedy miałem złamane kręgi…
– Miałeś cykl warsztatów.
– Tak. Po tym wypadku, trzy dni później musiałem polecieć z Tajlandii do Ameryki, gdzie miałem dziewięciotygodniową trasę po dziewięciu miastach. Warsztaty pchających rąk, ze złamaną szyją i to było paskudne, ale wtedy zrobiłem największy postępy w całym moim życiu.
Mówię tu o pracy duchowej… nie chodzi o Tai Chi. Byłem załamany, ale to była ścieżka wyzwolenia.
– Dlaczego?
– Jeśli ja… Jeśli moja świadomość utożsami się z ciałem, to zasadniczo upadam na ziemię, odczuwam agonalny ból. Nie ma możliwości, żebym nawet użył swojego ramienia. Musiałem więc… je rozdzielić.
Jakby to powiedzieć,… musiałem pozostać w nie-jaźni… wyzwolony z ciała i doznań ciała. Aby móc funkcjonować i robić warsztaty oraz przepychać i utrzymać to zasadniczo przez dziewięć tygodni. Abym mógł wykonać pracę i służyć moim studentom i dać im to, za co w zasadzie zapłacili.
Czego nie wybrałbym… Mam na myśli, że prawdopodobnie leżałbym w łóżku, pił gorącą czekoladę i oglądał filmy. Potem przez chwile próbowałbym medytacji,… ale wiesz, jak to jest… [Powiedziałbym sobie] jestem ranny, mam czas wolny.
Ale nie mogłem tego zrobić, więc zmusiło mnie to do pozostania w swoim najwyższym stanie [świadomości]. Zasadniczo, do tego bym uzyskał wolność od ciała i odczuć ciała… Tak,… nauczyło mnie to, jak tam pozostawać.
– Jedną z twoich głównych nauk jest to, że… jest praktyka znajdowania, ciągłego widzenia nie-jaźni
– Tak
– Oraz twojego nauczyciela buddyzmu Luang Por [Jumnian]… To również jest jedną z jego głównych nauk.
– Absolutnie. Teraz niektóre tradycje nazywają to… widzenie Jaźń
Nieważne czy nazwiesz to Jaźnią ja lub nie-jaźnią, boskim ja, jakkolwiek.
Nie chodzi o używanie ograniczonych określeń, znaczeń, słów, co nazywamy językiem.
– Twój nauczyciel Luang Por sam był wstanie robić niewiarygodne rzeczy. Takie jak noszenie pewnej ilości kilogramów…
– Z pewnością. To znaczy, dlatego jest moim nauczycielem.
– Wymieńmy choć kilka… miał… nosił na sobie jakieś 60 kilogramów rzeczy… każdego dnia
– Przez dekady
– Przez dekady
– Dwadzieścia trzy godziny na dobę. Spróbuj sam założyć 60, 70! kilogramów na swój bark,.. jeden bark, dookoła twego ciała i wstań. Spróbuj tak przez 10 minut i zobacz jak ci z tym. On jest malutki… malutki jak oldskulowi Tajowie.
Mam na myśli … to jest tak … jak … Wielu duchowych przywódców opowiada by opowiadać. Oni brzmią pięknie, ale to oznacza po prostu, że są charyzmatyczni. Każdy może przeczytać różne rzeczy, i potem o nich charyzmatycznie opowiadać. Wtedy wszyscy mówią, jaki jesteś wspaniały.
Ja zaś chcę widzieć mierzalną zdolność.
On to wytrzymuje, dźwiga w ten sposób przez cały dzień, każdego dnia. Zasadniczo bez snu i czegokolwiek, wciąż promieniejąc, będąc radosnym, szczęśliwym i służąc wszystkim. Mam na myśli, że mu wierzę.
Ponieważ nie możesz tego udawać. Nawet naprawdę silny, muskularny facet prawdopodobnie nie mógłby tego wytrzymać nawet przez jeden lub dwa dni. Więc zostawmy 30 lat, czy coś koło tego.
– Kolejną rzeczą jest to, że on nie położył się od 9 lat?
– Tak, 9 lat.
– Jak on śpi?
– Ma mikro drzemki. Stałem koło niego
– Mikro drzemki?
– Tak, no wiesz, spędzaliśmy z nim czas, działając jako jego asystenci. Dawał błogosławieństwa i robił inne zwyczajowe rzeczy. Na przykład inkantował [mantry, dharani] i po minucie inkantacji zasypiał, za każdym razem. Ale jednak nie przerywał śpiewania, inkantowania. Mogłeś powiedzieć, że zasnął ponieważ cały ton inkantacji i wszystko całkiem się zmieniało. Drzemał śpiewając, a gdy inkantacja dobiegała końca, to chwile przed budził się i kończył w normalnym, obudzonym tonie. Sen zakradał się do niego, gdy inkantował. Chodzi mi o to, że ludzki umysł jest niezwykły.
– Jak go poznałeś?
– On mnie znalazł… i zasadniczo nie chcę o tym mówić. To jest osobiste.
(…)
Przykład drugi
Dr Joe Dispenza, badacz, autor
Uleczenie urazu kręgosłupa w wyniku potrącenia przez samochód
podczas wyścigu rowerowego
Zapis fragment filmu dokumentalnego z 2017 roku zatytułowanego: „Heal”
(Link na końcu)
Aby niektórzy z nas się obudzili, potrzebujemy jakiegoś ostrzeżenia. W 1986 r. dostałem sygnał. Startowałem w triathlonie w Palm Springs w Kalifornii. Byłem bardzo zaabsorbowany swoimi wyścigami rowerowymi. Zbliżałem się do skrzyżowania. Kiedy skręciłem czterokołowy Bronco, jadący około 90km na godzinę uderzył mnie od tyłu i wyrzucił mnie z roweru.
Siła kompresji roztrzaskała sześć kręgów w moim kręgosłupie. Rokowania były takie, że prawdopodobnie nigdy nie będę mógł chodził i że potrzebowałem radykalnej operacji, zwanej implantami prętów Harringtona.
Gdyby chodziło o kogoś innego to prawdopodobnie poleciłbym tę operację. Ale to byłem ja. Zdecydowałem się wypisać ze szpitala.
Miałem tylko jedną myśl. Pomyślałem, że siła, która stworzyła moje ciało, może je też uzdrowić. I nie mogłem przestać myśleć o tym. „Istnieje energia-siła, nazwijmy to „inteligencją” poza umysłową, która sprawia, że nasze serca biją, a jelita trawią pokarm. Postanowiłem więc nawiązać kontakt z tą „inteligencją”.
Zamierzałem dać jej plan i projekt swojego uzdrowienia. Jeśli byłbym zadowolony z mojego dzieła, przekazałbym je do tego większego umysłu, ponieważ on wie o wiele lepiej niż świadomy ja, jak się uzdrowić.
Powiedziałem też sobie. Nie pozwolę, by jakaś myśl prześlizgnęła się przez moją świadomość, że już mam dość i nie chcę doświadczać samo-uzdrawiania.
Zacząłem od wizualizacji, w moim umyśle, odtwarzając mój kręgosłup, krąg za kręgiem. Potem zacząłem myśleć o opuszczeniu wózka inwalidzkiego.
Przez sześć tygodni przeszedłem przez niesamowitą piekielną i mroczną podróż duszy. Nie mogłem zmusić się do zrobienia tego, co naprawdę chciałem zrobić.
Zajęło mi około trzech godzin, aby nie patrząc zrekonstruować, każdy pojedynczy krąg kręgosłupa. Zaczynając od nowa za każdym razem, gdy straciłem moją uwagę. Pod koniec sześciu tygodni przeszedłem przez cały proces bez utraty mojej uwagi.
To było tak, jakbym uderzył idealnie piłkę tenisową w samo sedno. W tym momencie coś zaskoczyło. Zaskoczyło w moim organizmie. Zacząłem zauważać znaczące zmiany w moim ciele. Moje funkcje motoryczne zaczęły wracać, a moje ciało zaczęło się diametralnie zmieniać.
W ciągu dziesięciu tygodni stanąłem na nogi. Zacząłem ponownie ćwiczyć za dwanaście tygodni.
Zawarłem umowę ze sobą, a była ona taka, że jeśli kiedykolwiek będę w stanie znowu chodzić, to spędzę reszt życia na badanie połączenia umysłu z ciałem i władzy umysłu nad materią. I to właśnie robię od 1986 roku.
Link do filmu w serwisie fili.cc
O przypadku dr. Joe Dispenza od 5 minuty